Wyszukiwarka
Liczba elementów: 8
Na początku XX wieku intensywne wydobycie węgla kamiennego na Górnym Śląsku miało już ponad stuletnią tradycję. Z rozwojem przemysłu wiązał się postęp cywilizacyjny regionu, niestety, dawały się też odczuć negatywne strony górniczej działalności. Do najbardziej uciążliwych, niosących śmierć i kalectwo górnikom oraz straty materialne, zaliczyć trzeba z roku na rok częstsze zjawiska tąpnięć. Władze państwowe, jak i środowiska przemysłowe postanowiły rozpocząć badania naukowe tych zjawisk. Do współpracy zaproszono światowej sławy sejsmologa, pracownika uniwersytetów w Strasburgu i Getyndze – profesora Carla Mainkę, który przyjechał do Raciborza, aby nadzorować budowę i funkcjonowanie Górnośląskiego Krajowego Naukowego Obserwatorium Ziemi. Na miejsce budowy stacji wybrano skarpę wznoszącą się na zachód od centrum miasta, w pobliżu zabytkowego kościoła Matki Bożej. Projektantem tego drewnianego budynku był znany architekt, Konrad Wachsmann. W latach 20. powstała modernistyczna willa o trzech kondygnacjach. Jednak najważniejsza część skryta została pod ziemią – to piwnice, w których profesor Mainka ustawił trzy sejsmografy mechaniczne. Każdy z nich posiadał własne urządzenia rejestracyjne, zapisujące na taśmie papierowej kopconej sadzą, zsynchronizowane z zegarem wahadłowym. Na przełomie lat 20. i 30. na Górnym Śląsku powstała pierwsza na świecie sieć sejsmiczna obejmująca obszar górniczy. W jej skład wchodziły stacje w Pyskowicach, Gliwicach, Zabrzu, Biskupicach i Bytomiu oraz podziemna (na głębokości 500 m) w kopalni Rozbark. W 1945 roku obserwatorium przejął polski Państwowy Instytut Geologiczny. Po trzech latach uruchomiono ciągłą rejestrację, która trwa do dziś. Obecnie gospodarzem instytucji jest Stacja Sejsmologiczna Polskiej Akademii Nauk. Ciekawostką Obserwatorium są zapisy sejsmologiczne wstrząsów w odległych nieraz stronach świata (np. japońskiej Fukushimie). Placówka posiada także ofertę dla szkół. Podczas zajęć uczniowie mogą samodzielnie wykonać proste pomiary i eksperymenty.
Historia wojnowickiego pałacu rozpoczyna się w roku 1828, kiedy to pochodzący z bogatej rodziny młody, bo 24-letni lekarz, Carl Johann Christian Kuh nabył 425 hektarów gruntu. W postawionym tutaj niebawem budynku Kuh dokonywał operacji chirurgicznych oka, stając się cenionym na całym Śląsku lekarzem. Nierzadko operacje te były nieodpłatne. Doktor Kuh był filantropem - często operował ludzi, których nie było na to stać (w geście podzięki na platanie w parku pojawiały się wianuszki kwiatów). Po kilkunastu latach profesor Kuh nabył kopalnię Charlotte (obecnie Rydułtowy) oraz kilka mniejszych, stając się miejscowym potentatem węglowym. W 1875 roku majątek w Wojnowicach nabył Heinrich Friedrich August von Banck, rotmistrz kirasjerów z Magdeburga. Z końcem w. XIX i w początkach XX dotychczasowa budowla została gruntownie przebudowana na okazałą, zachowaną w niezmienionej do dziś formie, rezydencję pałacową nawiązującą stylem do baroku i klasycyzmu. Potem właścicielem pałacu stał się syn rotmistrza, Eduard Karl Christian Eugen von Blanck. Szanowana rodzina von Blancków zamieszkiwała tu do nadejścia frontu w 1945 roku. Po wojnie mieścił się tu ośrodek dydaktyczny, później biura i mieszkania PGR-u, wreszcie szpital. Obecnie pałac jest własnością prywatną i mieści restaurację oraz dom przyjęć. Odnowione wnętrza posiadają gustowne wyposażenie, na które składają się m.in. zabytkowe meble i obrazy. Dzięki inicjatywie dzisiejszego właściciela, a także dzięki darowiznom osób prywatnych - w tym okolicznych mieszkańców - urządzone zostało w pałacu także Muzeum Dawnej Wsi. Znalazły tu swoje miejsce m.in. ciekawe przedmioty codziennego użytku, często znajdowane przez miejscowych na strychach i w piwnicach.Wśród eksponatów muzeum znajdują się dwustuletnia stupa do tłuczenia grochu, drewniane brony, żarna, urządzenia do wyrabiania masła, sera, stare żelazka, maglownice i wiele innych przedmiotów. Najnowszą atrakcją pałacu jest Muzeum Horroru (www.muzeumhorroru.pl) Do kompleksu pałacowego należy 4,5-hektarowy park z rzadkimi gatunkami drzew i krzewów. Rosną tu m.in. buk czerwony, dąb błotny, kasztanowiec żółty i skrzydłorzech kaukaski. Na części obszaru parku znalazła się także zagroda dla zwierząt.
Historia wojnowickiego pałacu rozpoczyna się w roku 1828, kiedy to pochodzący z bogatej rodziny młody, bo 24-letni lekarz, Carl Johann Christian Kuh nabył 425 hektarów gruntu. W postawionym tutaj niebawem budynku Kuh dokonywał operacji chirurgicznych oka, stając się cenionym na całym Śląsku lekarzem. Nierzadko operacje te były nieodpłatne. Doktor Kuh był filantropem - często operował ludzi, których nie było na to stać (w geście podzięki na platanie w parku pojawiały się wianuszki kwiatów). Po kilkunastu latach profesor Kuh nabył kopalnię Charlotte (obecnie Rydułtowy) oraz kilka mniejszych, stając się miejscowym potentatem węglowym. W 1875 roku majątek w Wojnowicach nabył Heinrich Friedrich August von Banck, rotmistrz kirasjerów z Magdeburga. Z końcem w. XIX i w początkach XX dotychczasowa budowla została gruntownie przebudowana na okazałą, zachowaną w niezmienionej do dziś formie, rezydencję pałacową nawiązującą stylem do baroku i klasycyzmu. Potem właścicielem pałacu stał się syn rotmistrza, Eduard Karl Christian Eugen von Blanck. Szanowana rodzina von Blancków zamieszkiwała tu do nadejścia frontu w 1945 roku. Po wojnie mieścił się tu ośrodek dydaktyczny, później biura i mieszkania PGR-u, wreszcie szpital. Obecnie pałac jest własnością prywatną i mieści restaurację oraz dom przyjęć. Odnowione wnętrza posiadają gustowne wyposażenie, na które składają się m.in. zabytkowe meble i obrazy. Dzięki inicjatywie dzisiejszego właściciela, a także dzięki darowiznom osób prywatnych - w tym okolicznych mieszkańców - urządzone zostało w pałacu także Muzeum Dawnej Wsi. Znalazły tu swoje miejsce m.in. ciekawe przedmioty codziennego użytku, często znajdowane przez miejscowych na strychach i w piwnicach.Wśród eksponatów muzeum znajdują się dwustuletnia stupa do tłuczenia grochu, drewniane brony, żarna, urządzenia do wyrabiania masła, sera, stare żelazka, maglownice i wiele innych przedmiotów. Najnowszą atrakcją pałacu jest Muzeum Horroru (www.muzeumhorroru.pl) Do kompleksu pałacowego należy 4,5-hektarowy park z rzadkimi gatunkami drzew i krzewów. Rosną tu m.in. buk czerwony, dąb błotny, kasztanowiec żółty i skrzydłorzech kaukaski. Na części obszaru parku znalazła się także zagroda dla zwierząt.
Na początku XX wieku intensywne wydobycie węgla kamiennego na Górnym Śląsku miało już ponad stuletnią tradycję. Z rozwojem przemysłu wiązał się postęp cywilizacyjny regionu, niestety, dawały się też odczuć negatywne strony górniczej działalności. Do najbardziej uciążliwych, niosących śmierć i kalectwo górnikom oraz straty materialne, zaliczyć trzeba z roku na rok częstsze zjawiska tąpnięć. Władze państwowe, jak i środowiska przemysłowe postanowiły rozpocząć badania naukowe tych zjawisk. Do współpracy zaproszono światowej sławy sejsmologa, pracownika uniwersytetów w Strasburgu i Getyndze – profesora Carla Mainkę, który przyjechał do Raciborza, aby nadzorować budowę i funkcjonowanie Górnośląskiego Krajowego Naukowego Obserwatorium Ziemi. Na miejsce budowy stacji wybrano skarpę wznoszącą się na zachód od centrum miasta, w pobliżu zabytkowego kościoła Matki Bożej. Projektantem tego drewnianego budynku był znany architekt, Konrad Wachsmann. W latach 20. powstała modernistyczna willa o trzech kondygnacjach. Jednak najważniejsza część skryta została pod ziemią – to piwnice, w których profesor Mainka ustawił trzy sejsmografy mechaniczne. Każdy z nich posiadał własne urządzenia rejestracyjne, zapisujące na taśmie papierowej kopconej sadzą, zsynchronizowane z zegarem wahadłowym. Na przełomie lat 20. i 30. na Górnym Śląsku powstała pierwsza na świecie sieć sejsmiczna obejmująca obszar górniczy. W jej skład wchodziły stacje w Pyskowicach, Gliwicach, Zabrzu, Biskupicach i Bytomiu oraz podziemna (na głębokości 500 m) w kopalni Rozbark. W 1945 roku obserwatorium przejął polski Państwowy Instytut Geologiczny. Po trzech latach uruchomiono ciągłą rejestrację, która trwa do dziś. Obecnie gospodarzem instytucji jest Stacja Sejsmologiczna Polskiej Akademii Nauk. Ciekawostką Obserwatorium są zapisy sejsmologiczne wstrząsów w odległych nieraz stronach świata (np. japońskiej Fukushimie). Placówka posiada także ofertę dla szkół. Podczas zajęć uczniowie mogą samodzielnie wykonać proste pomiary i eksperymenty.
Na początku XX wieku intensywne wydobycie węgla kamiennego na Górnym Śląsku miało już ponad stuletnią tradycję. Z rozwojem przemysłu wiązał się postęp cywilizacyjny regionu, niestety, dawały się też odczuć negatywne strony górniczej działalności. Do najbardziej uciążliwych, niosących śmierć i kalectwo górnikom oraz straty materialne, zaliczyć trzeba z roku na rok częstsze zjawiska tąpnięć. Władze państwowe, jak i środowiska przemysłowe postanowiły rozpocząć badania naukowe tych zjawisk. Do współpracy zaproszono światowej sławy sejsmologa, pracownika uniwersytetów w Strasburgu i Getyndze – profesora Carla Mainkę, który przyjechał do Raciborza, aby nadzorować budowę i funkcjonowanie Górnośląskiego Krajowego Naukowego Obserwatorium Ziemi. Na miejsce budowy stacji wybrano skarpę wznoszącą się na zachód od centrum miasta, w pobliżu zabytkowego kościoła Matki Bożej. Projektantem tego drewnianego budynku był znany architekt, Konrad Wachsmann. W latach 20. powstała modernistyczna willa o trzech kondygnacjach. Jednak najważniejsza część skryta została pod ziemią – to piwnice, w których profesor Mainka ustawił trzy sejsmografy mechaniczne. Każdy z nich posiadał własne urządzenia rejestracyjne, zapisujące na taśmie papierowej kopconej sadzą, zsynchronizowane z zegarem wahadłowym. Na przełomie lat 20. i 30. na Górnym Śląsku powstała pierwsza na świecie sieć sejsmiczna obejmująca obszar górniczy. W jej skład wchodziły stacje w Pyskowicach, Gliwicach, Zabrzu, Biskupicach i Bytomiu oraz podziemna (na głębokości 500 m) w kopalni Rozbark. W 1945 roku obserwatorium przejął polski Państwowy Instytut Geologiczny. Po trzech latach uruchomiono ciągłą rejestrację, która trwa do dziś. Obecnie gospodarzem instytucji jest Stacja Sejsmologiczna Polskiej Akademii Nauk. Ciekawostką Obserwatorium są zapisy sejsmologiczne wstrząsów w odległych nieraz stronach świata (np. japońskiej Fukushimie). Placówka posiada także ofertę dla szkół. Podczas zajęć uczniowie mogą samodzielnie wykonać proste pomiary i eksperymenty.
Na początku XX wieku intensywne wydobycie węgla kamiennego na Górnym Śląsku miało już ponad stuletnią tradycję. Z rozwojem przemysłu wiązał się postęp cywilizacyjny regionu, niestety, dawały się też odczuć negatywne strony górniczej działalności. Do najbardziej uciążliwych, niosących śmierć i kalectwo górnikom oraz straty materialne, zaliczyć trzeba z roku na rok częstsze zjawiska tąpnięć. Władze państwowe, jak i środowiska przemysłowe postanowiły rozpocząć badania naukowe tych zjawisk. Do współpracy zaproszono światowej sławy sejsmologa, pracownika uniwersytetów w Strasburgu i Getyndze – profesora Carla Mainkę, który przyjechał do Raciborza, aby nadzorować budowę i funkcjonowanie Górnośląskiego Krajowego Naukowego Obserwatorium Ziemi. Na miejsce budowy stacji wybrano skarpę wznoszącą się na zachód od centrum miasta, w pobliżu zabytkowego kościoła Matki Bożej. Projektantem tego drewnianego budynku był znany architekt, Konrad Wachsmann. W latach 20. powstała modernistyczna willa o trzech kondygnacjach. Jednak najważniejsza część skryta została pod ziemią – to piwnice, w których profesor Mainka ustawił trzy sejsmografy mechaniczne. Każdy z nich posiadał własne urządzenia rejestracyjne, zapisujące na taśmie papierowej kopconej sadzą, zsynchronizowane z zegarem wahadłowym. Na przełomie lat 20. i 30. na Górnym Śląsku powstała pierwsza na świecie sieć sejsmiczna obejmująca obszar górniczy. W jej skład wchodziły stacje w Pyskowicach, Gliwicach, Zabrzu, Biskupicach i Bytomiu oraz podziemna (na głębokości 500 m) w kopalni Rozbark. W 1945 roku obserwatorium przejął polski Państwowy Instytut Geologiczny. Po trzech latach uruchomiono ciągłą rejestrację, która trwa do dziś. Obecnie gospodarzem instytucji jest Stacja Sejsmologiczna Polskiej Akademii Nauk. Ciekawostką Obserwatorium są zapisy sejsmologiczne wstrząsów w odległych nieraz stronach świata (np. japońskiej Fukushimie). Placówka posiada także ofertę dla szkół. Podczas zajęć uczniowie mogą samodzielnie wykonać proste pomiary i eksperymenty.
Na początku XX wieku intensywne wydobycie węgla kamiennego na Górnym Śląsku miało już ponad stuletnią tradycję. Z rozwojem przemysłu wiązał się postęp cywilizacyjny regionu, niestety, dawały się też odczuć negatywne strony górniczej działalności. Do najbardziej uciążliwych, niosących śmierć i kalectwo górnikom oraz straty materialne, zaliczyć trzeba z roku na rok częstsze zjawiska tąpnięć. Władze państwowe, jak i środowiska przemysłowe postanowiły rozpocząć badania naukowe tych zjawisk. Do współpracy zaproszono światowej sławy sejsmologa, pracownika uniwersytetów w Strasburgu i Getyndze – profesora Carla Mainkę, który przyjechał do Raciborza, aby nadzorować budowę i funkcjonowanie Górnośląskiego Krajowego Naukowego Obserwatorium Ziemi. Na miejsce budowy stacji wybrano skarpę wznoszącą się na zachód od centrum miasta, w pobliżu zabytkowego kościoła Matki Bożej. Projektantem tego drewnianego budynku był znany architekt, Konrad Wachsmann. W latach 20. powstała modernistyczna willa o trzech kondygnacjach. Jednak najważniejsza część skryta została pod ziemią – to piwnice, w których profesor Mainka ustawił trzy sejsmografy mechaniczne. Każdy z nich posiadał własne urządzenia rejestracyjne, zapisujące na taśmie papierowej kopconej sadzą, zsynchronizowane z zegarem wahadłowym. Na przełomie lat 20. i 30. na Górnym Śląsku powstała pierwsza na świecie sieć sejsmiczna obejmująca obszar górniczy. W jej skład wchodziły stacje w Pyskowicach, Gliwicach, Zabrzu, Biskupicach i Bytomiu oraz podziemna (na głębokości 500 m) w kopalni Rozbark. W 1945 roku obserwatorium przejął polski Państwowy Instytut Geologiczny. Po trzech latach uruchomiono ciągłą rejestrację, która trwa do dziś. Obecnie gospodarzem instytucji jest Stacja Sejsmologiczna Polskiej Akademii Nauk. Ciekawostką Obserwatorium są zapisy sejsmologiczne wstrząsów w odległych nieraz stronach świata (np. japońskiej Fukushimie). Placówka posiada także ofertę dla szkół. Podczas zajęć uczniowie mogą samodzielnie wykonać proste pomiary i eksperymenty.
Zespół szpitalny w Rybniku, noszący imię Juliusza Rogera to jedna z najstarszych placówek medycznych Śląska. Budowę szpitala, który pierwotnie przeznaczony był dla kobiet, zainicjował sam Juliusz Roger, przyboczny lekarz księcia raciborskiego, Wiktora I. Nowoczesny na owe czasy szpital wznoszony był ze składek społecznych oraz darowizn znajomych i przyjaciół Rogera z całej Europy. Budowę, która obejmowała kilka etapów, kontynuowano po śmierci zasłużonego doktora, przy wydatnym wsparciu raciborskiej pary książęcej. Pierwsze budynki oddane zostały do użytku w r. 1869. Oficjalne otwarcie nastąpiło 8 kwietnia tegoż roku. Obiekty te posiadają interesujące rozwiązania architektoniczno-stylowe - reprezentują neogotyk, eklektyzm oraz styl neoromański. Ciekawą budowlą kompleksu jest kaplica szpitalna pw. św. Juliusza, pochodząca z roku 1894. Budowa szpitala dla kobiet była największym dziełem zainicjowanym przez doktora Rogera, jednak nie jedynym. Juliusz Roger to niewątpliwie jedna najwybitniejszych postaci związanych ze Śląskiem. Ów Niemiec, urodzony w roku 1819, w Niedelstozen koło Ulm, był lekarzem, przyrodnikiem, pasjonatem kultury ludowej oraz aktywnym działaczem społecznym. Na Śląsku znalazł się w 1847 r., dokąd zaproszony został przez księcia raciborskiego, Wiktora I, gdy w jego dobrach wybuchła epidemia tyfusu. Angażując się w ofiarną pomoc najbiedniejszym, Roger zorganizował swoisty system lecznictwa publicznego. W roku 1858 założył w Rudach szpital św. Karola, którego utrzymanie wzięła na siebie para książęca, Wiktor i Amelia, i w którym leczono za niewielkimi opłatami lub nawet za darmo. Roger zajął się również niewielkim szpitalem klasztornym w Pilchowicach, który rozbudował. Jako folklorysta, Juliusz Roger - nauczywszy się języka polskiego - zebrał kilkaset pieśni, które wydał w 1863 r., pod tytułem „Pieśni ludu polskiego w Górnym Szląsku”. Warto wspomnieć, iż ów rodowity Niemiec otwarcie przyznawał, że Ślązacy są Polakami, czemu dawał wyraz w listach do swych przyjaciół. Juliusz Roger zmarł nagle, na udar serca, 7 stycznia 1865 r., pod¬czas polowania w lesie rachowickim.